Pages Navigation Menu
reklama

W Smolcu powstała „obwoźna” biblioteka parafialna – rozmowa miesiąca

W Smolcu powstała „obwoźna” biblioteka parafialna – rozmowa miesiąca

„Obwoźna” biblioteka & księgarnia parafialna i dużo więcej…

Redakcja smolec24 gości dziś Panie: Iwonę Tomanek i Marzenę Płatek, które społecznie zajmują się popularyzowaniem literatury katolickiej, a dzięki temu podniesieniem poziomu czytelnictwa w naszej miejscowości. Zbiory, które Panie oferują, nie mają swojego stałego miejsca przechowywania, własnej siedziby czy skrupulatnie opisanych regałów z podziałem na książkowe kategorie, toteż świetnie wpisują się w ogólnoświatową ideę bookcrossingową, w Polsce znaną pod hasłem „Uwolnij książkę”.

Bookcrossing polega na zostawianiu przeczytanych książek w miejscach publicznych (park, pociąg, kawiarnia, kino), jak również w miejscach w tym celu przygotowanych – półkach, stolikach, regałach po to, by znalazca mógł je przeczytać i co najważniejsze – przekazać dalej, tak, aby książka mogła krążyć po Czytelnikach.

I właśnie o tej „ruchomej bibliotece parafialnej”, którą możemy znaleźć w kościele w Smolcu (a o czym niewielu naszych mieszkańców wie), ale również o kilku innych ważnych kwestiach  z naszymi gośćmi rozmawiają dziś Natalia Bartosiewicz-Grzesiak i Edyta Niemczynowska–Frąckiewicz. Zapraszamy do lektury!

Skąd pomysł na Waszą działalność i czym wasz projekt  (oprócz tematyki zbioru) różni się od propozycji jakie od kilku lat oferuje  Klub Książki „Szafa”?

Iwona Tomanek: Miałyśmy takie marzenie, aby utworzyć  parafialną mini bibliotekę. Ponieważ przy parafii nie ma miejsca na stworzenie jakiegoś okazałego, dużego księgozbioru postanowiłyśmy utworzyć niewielką biblioteczkę. Gromadzimy książki (ale też i filmy czy audiobooki), przewozimy je autami do domów, a w ostatnią  niedziele miesiąca zawozimy je do naszego kościoła, gdzie za zgodą księdza proboszcza w godzinach 10.00 – 12.00 w przedsionku kościoła każdy zainteresowany może książki wypożyczyć, przeczytać i wymienić na kolejne. De facto jest to więc parafialna biblioteka „obwoźna”, to my przychodzimy do czytelnika.

Nasz zbiór to bardzo dobre, wartościowe pozycje. Każdy znajdzie tam coś dla siebie. Są tam książki, filmy i audiobooki zarówno dla dzieci, młodzieży, jak również dorosłych. Przede wszystkim o tematyce religijnej , ale nie tylko, wszystkie jednak pisane przez autorów chrześcijańskich – jest to biblioteka parafialna. Są to piękne, mądre i  głębokie książki, które poruszają kwestie istotne dla nas wszystkich, o wychowywaniu dzieci, relacjach międzyludzkich, sposobach na przetrwanie kryzysów życiowych…

A skąd bierzecie książki, które zasilają Wasze zbiory?

I.T.: Część książek dostajemy. Sporo książek spływa do nas w ramach akcji „Uwolnij książkę”. Jest to projekt adresowany do wszystkich, którzy lubią czytać i chcą się dzielić książkami z innymi. Można do nas przynosić już przeczytane książki, które nieużywane zalegają w naszych biblioteczkach. My tym książkom dajemy niejako „drugie życie”, puszczając je w nowy obieg czytelniczy. Część naszych zbiorów stanowią również pozycje z naszych prywatnych biblioteczek, którymi chciałyśmy się podzielić z innymi. Niektóre otrzymaliśmy od członków Wspólnoty Podwyższenia Krzyża Świętego, do której należymy. Na początku to właśnie w naszej Wspólnocie wymienialiśmy się książkami, informacjami na temat wydawniczych nowości, czy spostrzeżeniami w związku z już przeczytanymi pozycjami. Potem postanowiłyśmy niejako poszerzyć grono potencjalnych czytelników i zarazić naszą czytelniczą pasją mieszkańców Smolca.

A jak radzicie sobie z kwestiami organizacyjnymi? Czy prowadzicie coś na kształt kart bibliotecznych,  czy może nie zapisujecie tego co jest wypożyczane?

I.T: Część zbioru jest ogólnie dostępna i można książki po prostu z półki zabierać do domu – ufamy, że wrócą :)  Dla części zbioru prowadzimy ewidencję: kto i kiedy wypożycza  wraz z ich numerami telefonów. Wcześniej, zanim jeszcze weszłyśmy w naszą bardziej zorganizowaną działalność, ja przynosiłam książki na przykład na nasze spotkania wspólnotowe. Zainteresowanie było dość spore i książki szybko znikały, krążyły po ludziach, długo nie wracały… Wtedy zaczęłam się zastanawiać, jak zorganizować to lepiej, tak żeby jednak książki mogły krążyć i mieć jak największe grono czytelników, ale także by spowodować większą obowiązkowość u czytelników. Między innymi dlatego zdecydowałyśmy się z Marzeną na takie rozwiązanie. Myślę, że nasi czytelnicy utrwalą sobie termin otwarcia naszego punktu, a  poza tym pomaga nam również nasz ksiądz proboszcz, który podczas mszy świętych ogłasza i przypomina parafianom, kiedy znowu będzie nas można spotkać w kościele, oddać wypożyczone książki i wybrać kolejne pozycje biblioteczne.

M.P.: Często bowiem zdarza się tak że ktoś przeczyta książkę i zwyczajnie zapomina, że ją pożyczył. Mi na przykład zdarzyła się sytuacja, kiedy pożyczyłam komuś książkę i ona wróciła do mnie po czterech latach, kiedy już nawet nie liczyłam na to, że się odnajdzie. Część książek nie wracała, stąd takie rozwiązanie.

A czy Wasze książki są jakoś podpisane czy też oznakowane.?

M.P.: Tak, są podpisane jako własność biblioteki parafialnej w Smolcu.

Ale Wasza działalność wychodzi również poza tą – jak same nazywacie – mini bibliotekę, bo prowadzicie również mini księgarnię…

Marzena Płatek: Tak, w naszej mini biblioteczce mamy również książki nowe. Nabywamy je przy okazji np. rekolekcji w jakich uczestniczymy wraz ze Wspólnotą lub indywidualnie. Często są to naprawdę wyczekane pozycje albo bardzo popularne książki, których nakład został wznowiony. Takie książki sprzedajemy, a dzięki tym funduszom możemy zakupić nowe książki do wypożyczania. Można u nas również zamawiać poszukiwane pozycje. W miarę możliwości spróbujemy je sprowadzać do parafialnej księgarni, bo taki charakter ma nasz punkt sprzedaży.

A co jeszcze można kupić w Waszej „księgarence”?

  1. P.: Prowadzimy również sprzedaż dewocjonaliów m.i. krzyże, różańce, świeczki, figury świętych, domowe kropielnice, które zawiesza się tuż przy wejściu do mieszkania. Bardzo zależy nam na wskrzeszeniu pewnych tradycji katolickich, jak również na tym, aby mieszkańcy naszej miejscowości, mieli świadomość, że właściwie na wyciągnięcie ręki jest miejsce, w którym mogą nabyć takie przedmioty. Dewocjonalia mogą stanowić nie tylko piękny prezent z okazji różnych życiowych wydarzeń – jak chrzest święty, bierzmowanie, ślub, itp. Są one również swoistym darem duchowym pochodzącym z głębi serca.

Ostatnio głośno jest o was w związku z akcją „Książki za kraty”. Włączyłyście się mocno w tą działalność. Opowiedzcie proszę na czym polega ten projekt.

I.T.: Przy okazji naszej „codziennej” działalności bibliotecznej postanowiłyśmy także wesprzeć ogólnopolską akcję „Książki za kraty”. Ideą tej kampanii jest zebranie i przekazanie książek osadzonym w zakładach karnych. Można powiedzieć, że podawanie książek za kratę może subtelnie ale celnie pomóc osadzonym w nawiązaniu na nowo kontaktu ze światem „zewnętrznym”. Bo przecież nigdy nie wiadomo co dla kogo może stać się  poruszeniem serca – czasem jest to jakaś przeczytana książka, a niekiedy wystarczy jeden cytat, który może odmienić  czyjeś życie.

M.P.: Akcja „Książki za kratę” ma na celu zmobilizować ludzi, aby przejrzeli swoje szafy, półki, magazyny czy piwnice i zechcieli podarować swoje książki więźniom. Przeczytane, zapomniane czy niepotrzebne już książki nie muszą trafić na makulaturę. Można je przekazać komuś, kto ich bardzo potrzebuje i na pewno z nich jeszcze skorzysta.

A czy książki mają być jakiegoś określonego rodzaju czy gatunku?

I.T.: Tak naprawdę więźniowie chcą i potrzebują czytać. Dlatego przekrój książek jest niezwykle duży. Zbieramy książki zarówno fabularne, beletrystyczne, podróżnicze jak również poradniki. Osadzeni także chcą się uczyć. Często właśnie w zakładzie karnym przygotowują się do matury czy egzaminów zawodowych. W związku z tym gromadzimy również dla nich szkolne podręczniki przygotowujące do egzaminu dojrzałości, książki do nauki języków obcych czy podręczniki do współczesnej historii.

 Nasze zbiory trafią do osadzonych w zakładzie karnym w Wołowie.

Jaki jest termin i miejsce przynoszenia książek?

M.P.: Do końca tego miesiąca można zostawiać książki w przedsionku kościoła, można będzie przynieść  je również w najbliższą niedzielę w czasie naszego dyżuru bibliotecznego, będziemy obecne w przedsionku kościoła.

I.T.: Przy tej okazji chciałybyśmy również wspomnieć o kampanii „Termos dla Brata”, w którą też się zaangażowałyśmy.

Jest to akcja prowadzona przez Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta. My w tej sprawie ściśle współpracujemy z Kołem Wrocławskim tej organizacji. Zbieramy termosy i kubki termiczne  dla osób bezdomnych – zarówno nowe, jak i używane.  Dzięki tak prostej rzeczy, jaką jest zwykły termos, ubodzy i bezdomni będą mogli nie tylko otrzymać od życzliwej osoby kawę czy herbatę, ale też zatrzymać dłużej ich ciepło. Często łyk takiego ciepłego napoju może zadecydować o przeżyciu osób bezdomnych, które pozostają na mrozie.

M.P.: Termosy i kubki będziemy przyjmowały do końca miesiąca, a później przekażemy je Towarzystwu Brata Alberta. Można przynosić nam je także w najbliższą niedzielę w godzinach

10 – 12.
 
Pracujecie społecznie od dawna, na jakie trudności napotykacie na swojej drodze?

 

M.P.: Jak zwykle, gdy coś zaczyna istnieć, to zainteresowanie nie jest duże. Często ludzie nie mają czasu na czytanie, często nie słyszeli o nas i nie wiedzą o możliwościach, jakie oferujemy. Ale my nie zamierzamy się poddawać (śmiech).

Na pewno książki niejako pozostawione do zabrania (tak jak to robiłyśmy na początku) rozchodzą się dużo szybciej niż te, które proponujemy do formalnego wypożyczenia, ale to chyba jedyny sposób, by wracały. Ideą naszego projektu jest bowiem to by książka  krążyła po czytelnikach.

I.T.: Bo książka ma być w obiegu, przechodzić z rąk do rąk i tylko wtedy ma sens. Jest wówczas żywa i ważna dla czytelników. Książki są drogie. Jeżeli ktoś chce zakupić kilka wartościowych pozycji, to naprawdę musi liczyć się ze sporą kwotą. Ja wiem to po sobie, bo jak to się mówi po Śląsku – mam takiego trochę książkowego szmyrgla (śmiech). A dzięki naszej propozycji czytelnik nie musi kupować i mieć w domu na stałe książki, tylko po to by ją przeczytać i odstawić na półkę. My proponujemy rozwiązanie – pożycz, przeczytaj, oddaj.

Dodajmy również, że aby móc przechowywać swoje prywatne książkowe zbiory, trzeba mieć sporo miejsca, a o to wcale nie jest tak łatwo…  Może w tym miejscu zaapelujmy do wszystkich tych, którzy pożyczyli książki (ale jakoś ich jeszcze nie oddali), aby przejrzali swoje zbiory i sprawdzili, czy coś im nie zalega z biblioteki parafialnej. A w najbliższą niedzielę jest świetna okazja, aby takie książki przynieść i oddać, ale także zaopatrzyć się w nowe pozycje do poczytania.

To na koniec jeszcze powiedzcie krótko skąd pomysł na akurat taką działalności i jakie macie perspektywy rozwoju tego projektu?

M.P.: Pomysł ten podrzuciła nam nasza koleżanka Ania Baczewska (nasza „menadżerka”:)). Ona zaobserwowała akcję „Uwolnić książkę” w szkole u swojego syna. Wspólnie stwierdziłyśmy, że na naszym lokalnym gruncie czegoś takiego nie ma, a również mogłoby się przyjąć i fajnie zafunkcjonować. I dlatego jesteśmy! (śmiech)

I.T.: Chciałybyśmy również stworzyć mały klub dyskusyjny na temat przeczytanych książek. Bo najczęściej tak naprawdę ograniczamy się jedynie do przeczytania książki, a nie mamy czasu o niej pomyśleć czy przeanalizować. A my chciałybyśmy stworzyć możliwość do podzielenia się własnymi spostrzeżeniami, inspiracjami  czy wzruszeniami na temat przeczytanych książek. Wtedy często odkrywa się nowy sens książki, czy jakieś nowe niezauważone wcześniej konotacje, przesłania, itp. Myślimy, że jest to świetna propozycja dla osób, które lubią czytać i chcą się podzielić swoimi czytelniczymi spostrzeżeniami, a ponadto spędzić czas przy herbacie w miłym towarzystwie.

A co poza książkami?

M.P.: Bardzo zależy nam również, aby kontynuować tradycję pikniku, który w zeszłym roku zorganizowaliśmy po raz pierwszy  wspólnie z naszą Wspólnotą Podwyższenia Krzyża Świętego na parkingu przy naszym kościele. Chcemy w tym roku również przygotować podobne wydarzenie  z mnóstwem atrakcji dla dzieci. To wszystko, co robimy nie byłoby możliwe bez członków naszej wspólnoty i naszych rodzin, wielu ludzi dobrej woli, ale przede wszystkim bez zgody i wsparcia ks. Proboszcza, za co jesteśmy niezmiernie wdzięczne.

To musimy wrócić do rozmowy za kilka miesięcy , by przekazać naszym czytelnikom, co i jak udało Wam się zrealizować…

 Tymczasem zapraszamy już w najbliższą niedzielę 29.01.2017 od godz. 10.00 do przedsionka smoleckiej świątyni. Nasze rozmówczynie –  Marzena i Iwona – będą tam na Was czekać!

 

Za rozmowę dziękują: Natalia Bartosiewicz-Grzesiak i Edyta Niemczynowska – Frąckiewicz.

4 komentarze

  1. Nareszcie, ludzie muszą czytać. Byle by jeszcze się stosowali do nabytej wiedzy.

  2. To wspanila inicjatywa. Będziemy Was wspierać.

  3. Nazwiska obu pań, z którymi jest wywiad, kończą się na EK, a obie panie, które wywiad prowadzą, są dwojga nazwisk.
    Przypadek? Nie sądzę…

  4. Dziękuję za włączenie się w akcję „Termos dla Brata”. Gratuluję też pozostałych działań.

Skomentuj Szczepan Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *