Pages Navigation Menu
reklama

20 lat Osiedla Leśnego – rozmowa miesiąca z Zdzisławem Wojtasiakiem, budowniczym pierwszego domu na osiedlu

20 lat Osiedla Leśnego – rozmowa miesiąca z Zdzisławem Wojtasiakiem, budowniczym pierwszego domu na osiedlu

Witamy w kolejnej rozmowie miesiąca! Dziś będzie uroczyście, bo jubileuszowo! W dniu 23 czerwca 2000 wbity został pierwszy palik pod budowę domu na Osiedlu Leśnym… potem już poszło w takim tempie i do tego stopnia, że dziś byłoby nie lada wyzwaniem zliczyć wszystkie domy naszego osiedla. A kto wbił ten pierwszy palik? – Mój dzisiejszy gość – pan Zdzisław Wojtasiak, mieszkaniec ulicy Hebanowej, prywatnie emerytowany pułkownik wojsk inżynieryjnych Wojska Polskiego, ale też członek założyciel Towarzystwa Przyjaciół Smolca i wieloletni członek Komisji Rewizyjnej tego stowarzyszenia, członek Związku Inwalidów Wojennych RP, Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów w Kątach Wrocławskich oraz członek Fundacji Smolec Oddział Emerytów, Rencistów i Inwalidów w Smolcu, aktywny działacz lokalny, znany i lubiany:)

Edyta Niemczynowska- Frąckiewicz  – Panie Zdzisławie, jak to się stało, że osiadł Pan właśnie w Smolcu, co więcej, w środku  kukurydzianego pola?

Zdzisław Wojtasiak: Na zakup działki w tym rejonie bezpośredni wpływ miała powódź we Wrocławiu w 1997 r. Po niej zacząłem szukać działki na terenach wyższych niż poziom terenu we Wrocławiu. Biorąc do ręki mapę Wrocławia i okolic, zauważyłem bardzo wysoki poziom trenu w tym rejonie: Samotwór 134,2 m n.p.m., Skałka 131,6 m n.p.m.; Smolec 130,0 m. n.p.m.

Przypominam, że Wrocław leży na poziomie  dużo niższym, np.

Maślice 108,3 m n.p.m., Kozanów 114,9 m n.p.m.

Jak można zauważyć, różnica poziomów terenu wynosi około 20 m, jest to wysokość przeciętnego budynku o 5-6 kondygnacjach!

E.N.-F. : No, Panie Zdzisławie! Jestem pod wrażeniem! Ja też wybrałam Smolec ze względu na wysokość terenu, ale tak szczegółowymi obliczeniami do dziś nie dysponowałam 🙂

Z.W.: A ja dokładnie przyglądałem się okolicom Wrocławia. Te poszukiwania zbiegły się z rozpoczęciem sprzedaży działek siedliskowych w Smolcu, bo taką działkę zakupiłem jako jeden z pierwszych w 1999 roku, właśnie siedliskową. Natychmiast rozpocząłem starania o uzyskanie pozwolenia  na budowę wcześniej wybranego już projektu domu jednorodzinnego. Po pokonaniu wielu barier prawnych, w maju 2000 roku, otrzymałem pozwolenie, a już 23 czerwca 2000 roku rozpocząłem budowę upragnionego domku.

E.N.-F.: Nie wszyscy z nas wiedzą, co znaczy wybudować dom w szczerym polu, gdzie nawet ulica nie ma jeszcze swojej nazwy, jak poradził Pana sobie z mediami, dojazdami?

Ul. Chłopska. Fot. ze zbiorów Zdzisława Wojtasiaka

Z.W.: To były ciekawe czasy. Po ścięciu kukurydzy nie było tu nic poza obietnicą, że zostaną doprowadzone media. Ul. Chłopska była utwardzona gruzem ceglanym – była czerwona. Utwardzona nie oznacza, że zawsze przejezdna. Po deszczu, na wysokości dzisiejszej ulicy Bukowej, było wielkie rozlewisko, samochody osobowe musiały wówczas jeździć ulicą Wiśniową przez Krzeptów lub przez Mokronosy. W kolejnych miesiącach 2000 i 2001 roku zostały doprowadzone podstawowe media, jak woda, prąd i gaz. Została również wykonana i utwardzona tłuczniem granitowym pierwsza droga osiedlowa – dzisiejsza ulica Hebanowa. Dopiero w kolejnych latach pojawił się asfalt na ulicy Chłopskiej.

E.N.-F.:  Mam przez to rozumieć, że ul. Hebanowa została utwardzona jako pierwsza, jeszcze przed Wrzosową, Bukową i innymi?

Fot. ze zbiorów Zdzisława Wojtasiaka

Z.W.: Co do tego nie może być żadnych wątpliwości. W latach 1999-2001 obowiązywał „Plan zagospodarowania przestrzennego dla wsi Smolec” z podziałem dużej działki rolnej na siedliska o numerze 188. Działka ta swoim zasięgiem obejmował tylko teren dzisiejszych ulic Hebanowej i Jarzębinowej. Nazwa ul. Bukowej oraz takich jak Gruszkowa, Brzoskwiniowa, Czereśniowa, Żurawinowa, Jabłoniowa, Porzeczkowa, Agrestowa, Wrzosowa oraz Śliwkowa pojawiły się w nowym „Planie…” z 2002 roku. 2002 to był przełomowy rok w rozbudowie osiedla. Ruszyły pełną parą budowy domków jednorodzinnych, bloków oraz szeregówek. W 2004 zasiedlono pierwszy blok przy ul. Wrzosowej. Jedną z pierwszych mieszkanek była p. Anna Haas, która wprowadziła się już w styczniu, a większość zasiedliła pierwszy blok w marcu 2004 roku.  W latach 2006 – 2007 budują się duże osiedla jak Grekor, Skandynawskie, 30 domków przy ul. Mahoniowej i rozpoczynają się pierwsze prace na Osiedlu Sportowym – które trwają do dziś.

E.N.-F.:  Jakie problemy były wówczas najbardziej dotkliwe i czy miały one wymierny wpływ na rozwój osiedla?

Z.W.: Pierwsi mieszkańcy borykali się z ogromnymi problemami, z kilku względów. Po pierwsze brak nazw ulic powodował, że zamawiane towary błądziły po wsi. Kierowcy pytali mieszkańców, gdzie kto się buduje, a nie każdy znał odpowiedź. Po drugie grząski teren i częste rozlewiska powodowały, że te ciężkie samochody po prostu zapadały się w błocie. Wyciągano je przy pomocy „Fadromy”, którą dysponował Eko-bau, sprzedawca tych działek.

Kolejnym problemem była zima. Dziury w prowizorycznych ulicach były przyczyną niejednej awarii samochodu – zerwane zawieszenia, urwana miska olejowa czy rura wydechowa nie były rzadkością. Pierwsi mieszkańcy, na swój koszt, jak mogli, tak łatali te dziury, nie poddawali się. Młodzież wracająca z Wrocławia próbowała skrócić sobie drogę przez przejazd kolejowy na wysokości aktualnego przystanku PKP Mokronos Górny, oczywiście, gdy samochody grzęzły, można było usłyszeć takie „wiązanki”, że do dziś pamiętam, kto raz „utopił” tam samochód, ten więcej tamtędy nie jeździł.

E.N.-F.:  To jak dojeżdżaliście do pracy czy do szkoły przy praktycznym braku komunikacji zbiorowej?

Z.W.: Mieszkańcy musieli liczyć na siebie i na pomoc sąsiedzką. W każdej rodzinie było średnio po dwa samochody. Młodzież, jak tylko dorastała, robiła „prawo jazdy” i się usamodzielniała, nie mogąc liczyć  na komunikację zbiorową. Nawet taksówki bardzo niechętnie jeździły w te tereny. Można było oczywiście pozostać we Wrocławiu. Taką decyzję podjęła moja córka Agnieszka. Obserwując jednak szybko rozbudowujący się Smolec, zapewniający ludziom młodym już komfort życia, również wybudowała się – gdzie? W Smolcu!

Fot. ze zbiorów Zdzisława Wojtasiaka

Pierwsza komunikacja gminna to dopiero lata 2015-2016. Wtedy już z kolei nie było za dużo chętnych, z różnych przyczyn (trasy, rozkłady jazdy, ceny biletów),  gmina Katy Wrocławskie musiała mocno dotować te przewozy. Większość nadal jeździ swoimi samochodami. Coraz większym powodzeniem cieszy się nowy przystanek PKP Mokronos Górny. Myślę, że był to strzał w dziesiątkę! To on będzie przysłowiowym oknem na świat po wybudowaniu pełnej infrastruktury wokół przystanku.

E.N.-F.:  A jak funkcjonowaliście bez oświetlenia ulic?

Z.W.: Wieczory były okropne, panowała potworna cisza i ciemność, bo pierwsi mieszkańcy mieszkali w kompletnych ciemnościach. Oświetlenie ulicy Chłopskiej i Bukowej zostało włączone dopiero 21. grudnia 2006 roku. Oświetlenie pierwszej ulicy osiedlowej, czyli Hebanowej, nastąpiło 9 kwietnia 2010 roku. To oświetlenie przy Chłopskiej przybliżyło nas do cywilizacji. Wśród mieszkańców zapanowała wielka radość – mieliśmy wreszcie światło, lał się szampan i inne trunki, mieszkańcy wyszli  z domów, by nacieszyć się tym widokiem. Był to skok do cywilizacji. Dzisiejsi młodzi mieszkańcy wprowadzają się do swoich mieszkań i nie pomyślą nawet, że może nie być światła na ulicy (no chyba, że jest jakaś awaria). Cóż znaczy oświetlenie uliczne wiedzą ci, którzy tworzyli podwaliny tego osiedla i niech tak pozostanie. Mówię o tym tylko po to, by każdy z mieszkańców docenił to, co go otacza.

E.N.-F.: I Pan te wszystkie daty tak pamięta? Rozumiem, że przewodniczył Pan budowie ul. Hebanowej?

Z.W.: Tak, mieszkańcy wybrali mnie na przewodniczącego  komitetu budowy ul. Hebanowej, realizowanej w ramach „inicjatyw lokalnych z Gminy Kąty Wrocławskie”. Była to pierwsza „inicjatywa lokalna” w Smolcu. Jej inicjatorkami były panie: Regina Wojtasiak i Urszula Zając, obie oczywiście mieszkanki ulicy Hebanowej. Pani Urszula Zając pełniła funkcję skarbnika, prowadząc rozliczenia pomiędzy gminą a mieszkańcami. „Inicjatywa lokalna” polegała na tym, że mieszkańcy zobowiązali się dostarczyć gminie projekt budowy drogi wraz z oświetleniem oraz pozwoleniem na budowę, jak i uiścić wpłatę w wysokości 10% wartości inwestycji. Po stronie gminy było wyłonienie w przetargu wykonawcy , zapewnienie nadzoru budowlanego oraz sfinansowanie pozostałych 90 % wartości inwestycji.

Budowa została zrealizowana w dwóch etapach. W pierwszym wykonano oświetlenie, które zostało włączone w 2010 r. Drogę wykonano w drugim etapie i oddano do użytku w 2012 roku. Jej stan jest dobry, służy do dnia dzisiejszego i myślę, że będą z niej korzystać kolejne pokolenia. Za naszym przykładem poszły kolejne ulice i można powiedzieć, że większość dróg osiedlowych w rejonie lotniska i ulicy Bukowej też została wykonana w tym systemie.

A otwarcie ul. Hebanowej było uroczyste, dokładnie o godzinie 12.00, z przecięciem wstęgi.

E.N.-F.: Jako długoletni mieszkaniec Osiedla Leśnego na pewno potrafi Pan wskazać też inne ważne wydarzenia z życia Osiedla?

Z.W.: Oczywiście, że takie były. W 2003 roku nastąpiło poświęcenie przez ks. Prałata Alfonsa Jurkiewicza, wspaniałego proboszcza smoleckiej parafii, dziś już emeryta, pierwszych domów przy ulicy Hebanowej, między innymi domu państwa Śliwińskich, domu państwa Zająców i naszego domu – Wojtasiaków. Uznajemy to za moment oficjalnego przyjęcia mieszkańców Osiedla Leśnego do Parafii Narodzenia NMP w Smolcu!

Z biegiem czasu powstawały kolejne ulice: Jarzębinowa, Akacjowa, Głogowa i Cisowa. Wśród mieszkańców zaczęły funkcjonować takie nazwy jak Stary i Nowy Smolec. Żeby zintegrować mieszkańców ks. Prałat Alfons Jurkiewicz oraz była sołtys Marianna Kowalska podjęli działania mające na celu wyeliminowanie tych nazw i danie ludziom do zrozumienia, że jesteśmy jednym środowiskiem, jednym Smolcem i nie robimy podziałów na starych i nowych mieszkańców. Pani Marianna wielokrotnie przypominała o tym na zebraniach wiejskich, a ksiądz Prałat w czasie nabożeństw. W mojej ocenie to się udało, nie było jakiś poważnych antagonizmów. Za to tym ludziom należy się podziękowanie i szacunek. Dziś już mamy podział na trzy sołectwa i funkcjonują nowe nazwy.

E.N.-F.: Czym wyróżniają się te pierwsze ulice Osiedla Leśnego?

Fot. ze zbiorów Zdzisława Wojtasiaka

Z.W.: Na uwagę zasługuje sama przyroda, wysokie drzewa, duże, piękne ogrody. Cała infrastruktura pokazuje upływ czasu. Ta część osiedla jest już prawie w całości zagospodarowana, jeszcze na niektórych działkach trwają prace budowlane, ale to już nieliczne sytuacje. Każdy spacerujący naszą ulicą może zauważyć ludzką pracę. Tych ogrodów nie stworzyła przecież sama przyroda. Miłośnicy przyrody zauważą świerki syberyjskie, świerki srebrne, magnolie, azalie, dziesiątki odmian róż i innych kwiatów. No i , w przeciwieństwie chyba do nowych zakątków Osiedla, my się tu wszyscy dobrze znamy! Relacje sąsiedzkie powstawały latami, co najlepiej zaobserwować w weekendy:)

E.N.-F.: A na czym polegała ta integracja, bo dziś często nie znamy swoich sąsiadów?

Z.W.: Każdy z mieszkańców podejmował decyzję budowy domu samodzielnie, ale można było zauważyć, jak jeden doradzał drugiemu, podpatrywano najlepsze rozwiązania, korzystano ze sprawdzonych wcześniej przez sąsiada fachowców. Tak tworzyła się mała społeczność. Nikt nie pytał, skąd przychodzisz, najważniejsze, że chcesz być tu z nami. W dni wolne od pracy, jeszcze na placach budowy, odpalane były grille, a w noc sylwestrową to już był znany scenariusz, bo po prostu o północy szło się do państwa Ambryszewskich na wielkie ognisko, oczywiście każdy ze swoim trunkiem, a gospodarz zapewniał pieczone na tym ognisku kiełbaski. Zabawa trwała czasem do białego rana! I to są wspomnienia sprzed zaledwie kilkunastu lat! Ale 20 lat to jednak szmat czasu . To okres, gdy już zachodzą zmiany pokoleniowe. Z naszej ulicy odeszło już 6 osób. Czy to dużo? Powiem, że tak, bo odchodzą ludzie w sile wieku, jeszcze młodzi, lubiani i szanowani – każde odejście powoduje wielką stratę wśród bliskich, ale i wśród społeczności mieszkańców. Kolejne lata pokażą już inny obraz ulicy i całego osiedla, które powoli wchłania te pierwsze ulice. Rządzić już będą inni – nasi spadkobiercy. Kiedy to nastąpi, nikt nie wie. Oby jak najpóźniej:) bo my ciągle jeszcze czujemy się młodzi, choć siwy włos ozdobił już niejedną głowę!

E.N.-F.: A jak Pan sobie radzi z Koronawirusem? Jak spędza Pan czas w ostatnich tygodniach?

Z.W.: Właśnie to, co powiedziałem przed chwilą, otoczenie, które stworzyli pierwsi mieszkańcy, dużo przestrzeni, zieleń… to wszystko sprawia, że izolacja nie jest tak dokuczliwa, trudności są zdecydowanie  mniejsze. Praca w ogrodzie też sprawia mi wiele radości, a przebywając w takich warunkach nie odczuwa się odosobnienia, tym bardziej, gdy jest się otoczonym bliskimi ludźmi.

20 lat to szmat czasu, ale to właśnie ten ostatni okres pokazał trafność wcześniejszych decyzji – trafność wyboru tego miejsca.

 

E.N.-F.: Dziękuję Panu bardzo za tę rozmowę, mikrofon jest teraz Pana – co z perspektywy tych 20 lat  chciałby Pan powiedzieć naszym dzisiejszym mieszkańcom, czytelnikom portalu smolec24?

Z.W.: W minionych latach, spełniając swoje prywatne marzenia, przekonałem się o wyjątkowości tego miejsca. Będą na emeryturze mam spokój, w miarę zdrowe powietrze, wspaniałych sąsiadów, bliskość sklepów, teraz jeszcze przystanek kolejowy. Czy trzeba marzyć o czymś więcej? Osiedle rośnie w oczach, przybywa ludzi młodych, którzy, mam nadzieję, „przejmą pałeczkę” pokoleniową i rozbudują naszą Małą Ojczyznę do swoich oczekiwań i marzeń, bo jest jeszcze wiele do zrobienia.

Chciałbym wszystkim mieszkańcom Osiedla Leśnego życzyć spełnienia tych marzeń, by każdy, kto wybrał Smolec czuł się tu u siebie, by cieszył się zdrowiem i szacunkiem ludzi, którzy go otaczają, by jednak też nie zapominał o tym, że tak wiele zależy od aktywności każdego z nas, od poczucia odpowiedzialności za to wspólne dobro. Z okazji 20-lecia należałoby podziękować włodarzom gminy Kąty Wrocławskie i dziesiątkom urzędników, wystawiających pozwolenia na budowę domów, przyłączy wody czy gazu. Pozdrawiam serdecznie wszystkich smolczan, bo przez te 20 lat zżyłem się z wszystkimi jego mieszkańcami, też ze Smolcem Centrum i Zatorze, ze szkołą, parafią, jesteśmy wszyscy jedną miejscowością – życzę, by każdy mieszkaniec Osiedla Leśnego też o tym pamiętał. Pozdrawiam mieszkańców Osiedla Leśnego i gratuluję tego pięknego jubileuszu!

 

Drodzy smolczanie! Tak nasze Osiedle wygląda oczami jednego z pierwszych jego mieszkańców. Być może podzielacie te oceny, być może macie zupełnie inny obraz tego miejsca? Wkrótce zaprosimy również Was do wyrażenia waszych opinii o tym, jak żyje się Wam na Osiedlu Leśnym. Zaglądajcie na naszą stronę i profil FB, kolejny post już wkrótce!

 

 

3 komentarze

  1. Bardzo ciekawy wywiad. Sam w tych wydarzeniach współuczestniczyłem. Pamiętam wiele momentów z tych 20 lat. Ale najbardziej utkwiła mi radość z tego oświetlenia ul. Chłopskiej przed świętami.

  2. Miłe wspomnienia, też wiele z tych momentów pamiętam i dziękuję wszystkim tym,którzy tak jak Pan Wojtasiak brali i biorą udział w rozwoju naszej miejscowości.

  3. Co do komunikacji zbiorowej, to nie do końca prawda. Może gminna rzeczywiście powstała dopiero w 2016, ale prywatne linie jeździły już dużo wcześniej. Osobiście wracałem wielokrotnie autobusem ze szkoły do Smolca myślę że co najmniej w 2008-2010.

Trackbacks/Pingbacks

  1. Jubileusz XX-lecia Osiedla Leśnego cz. 2 | Smolec 24 - Poznaj Smolec z lepszej strony - […] budowę domu na Osiedlu był p. Zdzisław Wojtasiak (z tą historią możecie się zapoznać TUTAJ). Nie on jednak pierwszy…

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *