Jubileusz XX-lecia Osiedla Leśnego cz. 2
O początki Osiedla Leśnego zapytaliśmy jego prekursorów, czyli „najstarszych” mieszkańców ul.Hebanowej. To oni pierwsi przecierali szlaki prawne, by rozpocząć budowę domów jednorodzinnych. To tu, przy ulicy Hebanowej w Smolcu, zaczęło się Osiedle Leśne.
Pierwszym, który rozpoczął budowę domu na Osiedlu był p. Zdzisław Wojtasiak (z tą historią możecie się zapoznać TUTAJ). Nie on jednak pierwszy tu zamieszkał. Pierwszą mieszkanką Osiedla jest pani Urszula Zając, która wprowadziła się wraz z rodziną na ul. Hebanową w Smolcu 18.XII.2001 roku. We wrześniu 2003 roku przyszło na świat pierwsze urodzone na Osiedlu dziecko, wnuczka p. Urszuli – Julia Gatner, która przyjęła chrzest w kościele smoleckim. Dziś Julia już tu nie mieszka, ale wpisała się na dobre w historię Osiedla Leśnego. Pozdrawiamy więc ja serdecznie!
Jak to się stało, że p. Urszula osiedliła się w pustym polu w okolicy Smolca? Jak sama mówi, zawdzięcza to bez wątpienia swoim dzieciom, które pod wakacyjną nieobecność rodziców, poszukiwały nowego miejsca. Rodzina zamieszkiwała w trudnym sąsiedztwie, stąd wszyscy byli zdeterminowani w poszukiwaniu nowego miejsca. Początkowo szukali domu do remontu. Koszty remontu szacowano jednak porównywalnie do wybudowania nowego wg własnego pomysłu. Dzieci tymczasem, dzięki ogłoszeniu w gazecie, trafiły do Smolca i coś je tu zachwyciło, że nie chciały już myśleć o innej lokalizacji. 20.X.2000 państwo Zającowie otrzymali pozwolenie na budowę i jeszcze tego samego roku wylali fundamenty. Kolejny etap ruszył 2.III.2001, a na Boże Narodzenie już tu mieszkali. W 2002 roku rodzina uzyskała zameldowanie na działkę 188/2, bo nazwy ulicy jeszcze nie było. Jak można się domyślać, nie było to proste, bo jak zameldować kogoś na numer działki?
W tym miejscu zapewne każdemu nasuwa się pytanie, czy z tą decyzją nie wiązały się obawy – w końcu to było pole kukurydzy? Jedyną obawą ze strony męża p. Uli (zmarłego w 2013 roku) była bliskość lotniska, co okazało się na wyrost, gdyż dużo więcej hałasu powoduje tu pociąg niż samoloty.
A jakie wspomnienia wiążą się z tymi pierwszymi latami? 20 lat temu mąż p. Urszuli przywiózł tu z zaskoczenia swoich rodziców, by pokazać miejsce, w którym zamierza wybudować swój nowy dom. Teść się prawie rozpłakał, nie mogąc zrozumieć tej decyzji. Gdy już dom był gotowy, teściowa z tarasu często liczyła samochody na Chłopskiej. W 2002 – 2003 było to jedno auto na godzinę! Pani Urszula wspomina też trudności, jakie wiązały się z osamotnionym zamieszkiwaniem w środku pola, szczególnie w okresie zimowym, strach był obecny. Trzeba było zawsze pamiętać o zamykaniu drzwi, zasłanianiu okien, ale dziś ciągle nie żałuje tej decyzji. To m.in. z jej inicjatywy rozpoczęła się budowa ulicy Hebanowej, wiemy, że była skarbnikiem komitetu budowy drogi. Oczywiście dziś widzi jak Osiedle się zmieniło, obserwuje napływ ludności, budowę domów wielorodzinnych, utrudnienia w komunikacji, ale te trudności jej nie przeszkadzają, ciągle bardzo kocha to miejsce i nie zamieniłaby je na inne. Powiedziała wprost naszej redakcji: „Po 20 latach kolejny raz wybrałabym SMOLEC!”
Do prekursorów Osiedla należą też państwo Katarzyna i Janusz Śliwińscy, również mieszkańcy ulicy Hebanowej. Pani Katarzyna wraz z rodziną wprowadziła się do Smolca w 22.12.2002 roku. Jak mówi, znalazła się tu tak trochę przez przypadek 🙂 „Gdy przyjechałam tu po raz pierwszy to było gołe pole, ale bardzo spodobała mi się okolica, bliskość miasta, pobliski lasek. Zastanawialiśmy się tylko czy nie zakupić działkę bliżej ulicy Chłopskiej, jedynej wówczas dojazdowej, ale przewidywaliśmy, że długo ona taką spokojną drogą nie będzie”. Wcześniej państwo Śliwińscy Smolca nie znali, rodzina mieszkała w centrum Wrocławia. Nie jeździli w te rejony, żadnych znajomych tu nie mieli, po prostu, jak większość z nas, szukali miejsca pod budowę domu na obrzeżach miastach i trafili w końcu do Smolca. Coś tu musiało być takiego, że dalej już nie szukali. Początki zawsze są trudne, ale dawali radę i z dojazdami, i z wielkim placem budowy, na jakim przyszło im mieszkać. Ze szkołą kontaktu rodzina już nie miała, bo syn był już dorosły, ale miło wspominają pierwsze kontakty ze smolecką parafią: ”Bardzo utkwił mi w pamięci ówczesny ks. Proboszcz, który bardzo wspierał tych pierwszych mieszkańców, w 2003 uroczyście poświecił nasze pierwsze trzy domy”, mówi p. Kasia. „Dziś nie żałuję tej decyzji, mieszka nam się bardzo dobrze, okolica wciąż mi się podoba, przede wszystkim mamy bardzo miłych sąsiadów, wszędzie blisko, do autobusu, od niedawna do pociągu, a że teraz taka ciasna zabudowa, no cóż, my akurat liczyliśmy się z tym, że po latach tak właśnie Smolec będzie wyglądał, nie jesteśmy więc zaskoczeni. W założeniach ponoć już było przewidywane, że nawet 15 tys. ludzi może tu mieszkać, tak przynajmniej nam już wówczas, przy zakupie działki, mówiono. To w zasadzie małe miasteczko!”
To kolejni mieszkańcy Osiedla Leśnego, którzy nie żałują decyzji o przeprowadzeniu się do Smolca. Co mnie szczególnie zastanowiło to fakt, że swoich wypowiedziach wskazują oni przede wszystkim na relacje międzyludzkie, relacje sąsiedzkie. A trzeba dodać, że ci ludzie sami musieli wybudować swoją ulicę, oczywiście przy znaczącym wsparciu władz gminy, ale jednak musieli ją zaprojektować, zdobyć odpowiednie pozwolenia (nawiązać nie tylko kontakty z urzędami, ale również z właścicielami niezamieszkałych działek), zgromadzić niemałe fundusze. Tak budowane były również sąsiednie ulice, jak Jarzębinowa, Cisowa, Akacjowa czy Głogowa, którymi dziś spaceruje wielu mieszkańców Osiedla i nawet nie wie, ile potu, ale też umiejętności porozumienia i kompromisu, powstanie tych kosztowało pierwszych mieszkańców. I dali radę. Może więc rozwiązanie niektórych lokalnych problemów leży w rękach naszych i naszych najbliższych sąsiadów? Przy okazji, jak widać, takie sytuacje mocno integrują 🙂 Kilka lat temu pan Henryk Klimek, mieszkaniec Smolca Centrum, były radny i działacz społeczny, powiedział mi w dłuższym wywiadzie, że według niego największy potencjał nowego osiedla to ludzie… A jakich Wy macie sąsiadów? Co Wam udało się razem zrobić? Pomyślcie o tym, poszukajcie też zdjęć z pierwszych dni w Smolcu, za tydzień to właśnie Was poprosimy o Wasze wspomnienia 🙂
Edyta Niemczynowska – Frąckiewicz
Dziękuję p. Zdzisławowi Wojtasiakowi, p. Urszuli Zając i państwu Śliwińskim za udostępnienie portalowi smolec24 zdjęć ze swoich prywatnych zbiorów